0
sp8hmz 24 listopada 2018 12:16
Cześć!

Nie minęło pół roku od mojego pierwszego RTW (link), a właśnie stoję u progu kolejnego. Można to nazywać różnie: fanaberią, durnolotem, przepalaniem pieniędzy. Wszystkie te określenia są w jakimś sensie trafne, ale podróże dookoła świata - pomimo faktu bycia normalną podróżą - ma w sobie jakiś pierwiastek magii. Jetlag goni jetlag, maraton long-hauli, spanie na lotniskach, szybkie zwiedzanie i zmęczenie nieporównywalne do tego znanego z europejskich tras. Będąc uzależnionym od latania, nie mogłem sobie odmówić kupowania tanich lotów w różnych miejscach na Ziemi, które na koniec udało się połączyć w sensowną całość i zrealizować swoje drugie RTW.

To chyba jedna z najtrudniejszych moich podróży. Jest spore ryzyko, że coś pójdzie nie tak: są krótkie przesiadki, są podejrzanie tanie bilety na drugim końcu świata. Mimo to wierzę, że wszystko pójdzie OK i na początku grudnia wrócę z drugiej strony.

W przeciwieństwie do pierwszego RTW, tym razem będę leciał w kierunku zachodnim. Startuję jutro rano (25.11) z Poznania, ale już dzisiaj w nocy wyjeżdżam FlixBusem z Warszawy, gdzie mieszkam.

Trasa prezentuje się następująco:

map-rtw2.gif


25.11 POZ-TRF [FR1914]
26.11 OSL-ZRH [SK841]
26.11 ZRH-LAX [LX40]
26.11 LAX-AKL [NZ5]
28.11 AKL-TBU [NZ270]
29.11 TBU-AKL [NZ977]
01.12 AKL-SYD [LA801]
01.12 SYD-BKK [EK419]
02.12 BKK-DXB [EK419]
03.12 DXB-KBP [PS374]
03.12 KBP-WAW [PS801]

Łączny dystans do pokonania na pokładzie 7 linii lotniczych podczas 11 lotów to 45094km. W miarę możliwości przez kolejne dni będę relacjonował moje przygody w trybie live i będzie mi niezmiernie miło, jeśli odbędziecie tę podróż wirtualnie razem ze mną :)

Zapraszam i do później!@makdeb @adamkru @wersus79 mam nadzieję, że nie zawiodę ;)

@tropikey kupiłem LAX-AKL-TBU za 40k mil + śmieszne dopłata. Powrót TBU-AKL kupiony standardowo jakiś miesiąc temu za około 600 złotych.No i się zaczęło ;) Sobota była dniem 0. Czas na ostatnie przygotowania, dokupienie brakujących elementów (bilety na przejazdy, hotel) i o 23:00 wyjazd do Poznania na pokładzie Flixbusa.

Image

Image

Image

Moim jedynym kompanem podróży jest plecak Quechua Forclaz 30 Air, który sprawdził się doskonale podczas poprzedniego RTW (chociaż oczywiście ma swoje wady, a największą z nich jest dość ciężki dostęp do głównej komory).

Czas w autobusie przeznaczam na sen i ten scenariusz nocowania na pokładzie będę na tym tripie uskuteczniał dość często. Obłożenie na pokładzie nie jest duże, przez cały czas siedzę sam. Do Poznania dojeżdżamy kilka minut przed czasem, na szybko jem śniadanie w McDonald’s i wyjeżdżam pierwszym dziennym autobusem w kierunku lotniska POZ.

Image

Odbijam się od security, mogą wpuścić mnie dopiero o 7:40. Mam więc ponad 2 godziny na landside, kieruję się na taras widokowy i idę spać na kanapie. Nawet nie muszę rozkładać śpiwora: jest ciepło, miękko i ciemno. Z okna doskonale widać samoloty, a na dodatek jestem jedynym nocującym w tym miejscu. Idealnie, przesypiam do 8 rano. W międzyczasie kręciło się koło mnie trochę osób z obsługi i straży granicznej, ale nikt ani na moment nie próbował przerwać mi snu.

Image

Image

Image

Po 8 rano przechodzę bez kolejek przez security i idę prosto do saloniku. Szału nie ma, ale zastałem kanapki, które w saloniku na POZ są podobno towarem deficytowym. Poza tym jest trochę słodyczy i w zasadzie nic więcej.

Image

Image

cdn.Pierwszy lot w tej podróży to POZ-TRF. Do Oslo lecę na pokładzie Boeinga 737-800 Ryanaira. Nic w tym niezwykłego, ale pierwszy raz lecę samolotem Ryanaira zarejestrowanym w Polsce (pod kątem Ryanair Sun).

Image

Image

Image

Poza samym faktem rejestracji, na pokładzie musi być spełniony wymóg dostępności informacji w języku polskim.

Image

Zajmuję miejsce 16A, czyli przy emergency exit. Mam cały rząd dla siebie, obłożenie dość małe jak na lot Ryanaira. Stewardessa informuje mnie o standardowych procedurach związanych z siedzeniem przy wyjściu awaryjnym. Ostrzega też, żeby nie otwierać drzwi w trakcie lotu. Reaguję uśmiechem, ale Pani mówi, że mieli ostatnio sytuację gdzie osłonka dźwigni do otwierania była już bliska zdjęcia :D

Image

Image

Chociaż nic się już na pokładzie nie dzieje, nadal nie rozpoczęliśmy kołowania. Po kilku minutach kapitan mówi, że na lot nie zgłosiło się 19 pasażerów i załoga naziemna szuka ich na lotnisku :D W końcu gate zostaje zamknięty, ale tak duża różnica wiąże się z koniecznością przygotowania nowych dokumentów dot. wyważenia samolotu. Kilka minut pózniej rozpoczynamy kołowanie.

Image

Lot trwa trochę ponad godzinę. Trochę przesypiam, trochę patrzę przez okno na słońce, którego pod chmurami nie sposób było dostrzec.

Image

Image

Image

Z lotniska TRF do lotniska OSL jest kawałek drogi. Kupiłem wcześniej bilet na bezpośrednie połączenie pociągiem, chociaż wcale nie był tani (249NOK). Najpierw jednak do stacji kolejowej Torp trzeba dojechać darmowym autobusem.

Image

Pociąg jedzie ok. 1,5h, jest czysty i wygodny. Jest dużo miejsca na nogi, są gniazdka i jest WiFi.

Image

Image

Docieram w końcu na lotnisko Oslo Gardermoen. To lotnisko znam dość dobrze z moich poprzednich podróży. Nastepny lot dopiero jutro rano, ale już teraz robię checkin w maszynce, co pozwoli mi wcześniej wejść na airside (nie będę musiał czekać na otwarcie standardowego checkinu).

Image

Image

Pozostało jedynie rozłożyć się w jakimś ustronnym miejscu i zrelaksować się przed kolejnym dniem. Jutro przede mną jeden z najbardziej ryzykownych elementów tej podróży: 1h przesiadka w Zurychu z SK841 na LX40. Jeżeli SAS się opoźni, nie mam szans żeby zdążyć na Swissa, a przebookowanie na kolejny lot do Los Angeles powoduje, że nie zdążę wystartować z LAX na oddzielnym bilecie w dalszą podróż. To najczarniejszy scenariusz i miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.

cdn.Około 18:00 robię obchód po całym lotnisku w poszukiwaniu miejsca na nocleg. Idealne takie miejsce powinno zawierać jakąś miękką powierzchnię, gniazdka i nie być w bardzo centralnym miejscu. Kieruję się w końcu na sam koniec hali odlotów (na piętrze) i moim oczom ukazuje się Flybar, zamknięta restauracja. Zajmuję jeden z segmentów siedzeń, oglądam film i trochę pracuję, po czym ok. 22 idę spać. Mam ze sobą śpiwór, więc w połączeniu z miękkim długim siedzeniem była to niezła imitacja łóżka.

Image

Image

Image

Wstaję dopiero po 6 i czuję się wyspany. Spodziewałem się, że restauracja będzie otwarta wcześniej i ktoś mnie obudzi, ale zupełnie nikt mi nie przeszkadzał. Zregenerowany kieruję się do kontroli bezpieczeństwa i przenoszę się bardzo sprawnie na airside.

Lot do Zurychu na pokładzie linii SAS mam planowo o 9:50. Jak wspominałem, od tego lotu bardzo dużo zależy.

Image

Image

Wchodzę na pokład samolotu o czasie.

Image

Image

Jest 9:52, a drzwi już zamknięte. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Pozdrawiam z miejsca 16A i zapraszam do śledzenia lotu SK841 ;)

ImageLive z ZRH: jestem przed gate’em E23 z którego odlatuje LX40 i jeszcze muszę stać w kolejce :D Zdam pełną relację już z LA.

Image@peta nie wiem, ale mówili po niemiecku ;)

@Tomo14 jest jeszcze jeden dość krytyczny punkt, ale przyjdzie na niego pora :)

Lot OSL-ZRH jest dla mnie trochę stresujący. Co chwilę zerkam na mapę i zegarek, mając świadomość tego, że nawet minimalne opóznienie zmniejsza moje szanse na powodzenie. Sam lot przebiega jednak spokojnie. Pełne obłożenie, załoga serwuje darmową kawę i herbatę.

Image

Image

Lądujemy o 12:09. Kołujemy przez kolejne 5 minut. Z niecierpliwością czekam na otwarcie drzwi, po czym szybkim krokiem ruszam przed siebie.
12:32 - ruszam pociągiem do gate’ów E. Kilka minut pózniej jestem już w strefie E, ale muszę dojść do ostatniego gate’a. Po drodze jeszcze kontrola paszportu i wizy i w końcu trafiam na tłum przed gate’em E23. Udało się!

Podczas skanowania karty pokładowej niby wszystko jest okej, ale nie mam pieczątki świadczącej o przejściu kontroli paszportowej... Pani po polsku pyta czy byłem w okienku, potwierdzam. Ostatecznie wracam szybko do punktu kontroli, pani stempluje mi kartę pokładową (wcześniej zapomniała) i jako jeden z ostatnich wchodzę na pokład Boeinga 777-300ER. Moje miejsce to 27G, ale najpierw przechodzę przez część klasy biznes, która jest naprawdę spora.

Image

Układ siedzeń w klasie ekonomicznej to 3-4-3. Miejsce 27G to miejsce od korytarza w środkowej czwórce.

Image

Image

Image

Startujemy. Po prawie godzinie serwowany jest obiad. Metalowe sztućce, smaczny posiłek - Swiss oferuje bardzo fajny standard. Pózniej oglądam film i przesypiam aż do śniadania, które było serwowane ok. 2 godziny przed lądowaniem. W międzyczasie jest jeszcze kilka serwisów: a to kanapki, a to lody, a to czekoladki (standard pod koniec lotu). Generalnie jestem zadowolony ze Swissa, mój drugi lot z nimi na long-haulu i potwierdzają się moje odczucia :)

Image

Kontrola paszportowa w Los Angeles przebiega wyjątkowo szybko. Zero pytań, zero kolejek. Wychodzę na chwilę przed lotnisko, akurat zaczyna się ściemniać. Jest ciepło. Szkoda, że nie mam 2-3h więcej, bo spokojnie mógłbym pojechać na Venice Beach albo do Santa Monica, ale nie ryzykuję, bo wylot mam za niewiele ponad 4h.

Image

Image

Checkin trwa długo. Pani się uczy i nie wiedziała jak w systemie poprawnie wprowadzić trasę LAX-AKL-TBU. Dodatkowo pyta mnie o wizę, która jest niepotrzebna. W międzyczasie rozmawiam i okazuje się, że mój lot będzie realizowany maszyną... EVA Air. Więcej opowiem o tym po locie, ale traktuję to jako ciekawostkę - nie latałem EVA Air a przecież to 5* linie, chętnie przetestuję ich samolot.
Następnie kieruję się do kontroli bezpieczeństwa. Po spokojnym przejściu sprawdzam dostępne saloniki w ramach PP (terminal TBIT), ale jedyny salonik KAL został zamknięty o 18. Jest jednak restauracja, w której można wykorzystać kartę PP jako voucher na 30USD. Zamawiam pad thaia i spokojnie czekam na lot do Nowej Zelandii.

Image

A tak prezentują się ceny (zdjęcie zrobione na szybko, przepraszam za słabą jakość):

Image

P.S. Mam pełną świadomość tego, że jeszcze niczego nie zwiedzałem. Przy 9-dniowym RTW trzeba iść na kompromisy, ale zwiedzanie będzie ;)Za jedzenie bez problemu „płacę” Priority Passem. Wyszło w sumie za darmo, nie wiem czy nie jest to lepsze rozwiązanie niż niektóre saloniki które w ofercie mają tylko nieświeże ciasteczka ;)

Kieruję się pod gate 134. Docieram, a z okna widzę dobrze znane malowanie samolotu.

Image

LOT odlatuje z kolejnego gate’a, słychać wielu Polaków. Ja wchodzę jednak na pokład samolotu EVA Air, który Air New Zealand wyleasingowało na parę miesięcy do obsługi m.in. trasy LAX-AKL. Cała akcja polega na tym, że Dreamlinery NZ przechodzą naprawę silników (po dość głośnej aferze). Air New Zealand wypożyczyło samolot na zasadzie „dry lease”, co oznacza, że wypożyczyła samą maszynę, a załogę i posiłki dostarcza we własnym zakresie.

Image

Image

Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Boeing 777-300ER w klasie ekonomicznej został wyposażony w wygodny układ 3-3-3. Poprzedni lot Swissem odbywał się na takiej samej maszynie w układzie 3-4-3, więc mam bezpośrednie porównanie i faktycznie jest luźniej. Miejsca na nogi jest sporo, siedzenia dość mocno się rozkładają, zagłówek jest przyjemnie miękki (nawet bez poduszki). Obłożenie na pewno nie jest pełne: zajmuję miejsce 70H (od korytarza), środek mojej „trójki” jest wolny, a od okna siedzi jakiś inny podróżnik. Jest luźno i wygodnie.

Zasypiam jeszcze przed startem. Po jakiejś godzinie budzę się na obiad.

Image

Tutaj niestety jest słabo, oceniam na 2,5/5. Zamówiony kurczak jest trochę gumowy i bez smaku, wszystkie warzywa dorzucone do kurczaka smakują tak samo. Sałatka też jakaś taka nijaka, a sernik średnio przypominał sernik. W wielu liniach lotniczych jadałem lepiej.

Z racji tego, że samolot jest linii EVA Air, to system rozrywki pokładowej pozostał niezmieniony. Oznacza to nieduży wybór filmów (i sporą dostępność filmów z Azji) oraz inne atrakcje w nieczytelnych znaczkach.


Dodaj Komentarz

Komentarze (34)

makdeb 24 listopada 2018 12:29 Odpowiedz
Ay! Prawdziwe szaleństwo! Powodzenia ;)
adamkru 24 listopada 2018 12:33 Odpowiedz
No nareszcie! :-)Ja już subskrybuje kanał i czekam z niecierpliwością na opowieści!Z tym zmęczeniem to kurcze prawda. Właśnie to przeżywam na sobie. Ale to tylko ciało. Za to duchem mógłbym teraz wszystko :-) Pozdrowienia live z Marina Bay w Singapurze. Powodzenia! :-)
tropikey 24 listopada 2018 12:59 Odpowiedz
Jeden dzień na Tonga to zbrodnia! No, ale przynajmniej tam będziesz, a ja znowu obejdę się smakiem :)Będę śledził z zapartym tchem...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
wersus79 24 listopada 2018 13:12 Odpowiedz
A mówią, że z Poznania nie da się nigdzie polecieć. A tu już druga RTW z Ławicy w tym półroczu. Będę śledził.
sp8hmz 24 listopada 2018 14:52 Odpowiedz
@makdeb @adamkru @wersus79 mam nadzieję, że nie zawiodę ;) @tropikey kupiłem LAX-AKL-TBU za 40k mil + śmieszne dopłata. Powrót TBU-AKL kupiony standardowo jakiś miesiąc temu za około 600 złotych.
kriss 24 listopada 2018 15:40 Odpowiedz
No pięknie. Lubię to !czekam na relacje :-)
smieci 24 listopada 2018 23:11 Odpowiedz
Pozwiedzać to nie pozwiedzasz niestety zbyt dużo, natomiast polatać to polatasz. No i te 9 dni w tytule trochę dyskusyjne ;) tu na miejscu tak ale Tobie przez linię zmiany daty jeden dzień (27.11) wypada zupełnie.No i to Tonga na jeden dzień. Zazdroszczę wizyty bo widziałem Samoa ale to zdecydowanie za mało.
seal 25 listopada 2018 02:59 Odpowiedz
No zapowiada się rewelacja! Czekamy :)
adamkru 25 listopada 2018 11:42 Odpowiedz
Leć wysoko.... i pamiętaj żeby zawsze lądować telemarkiem ;-)))
smieci 25 listopada 2018 18:07 Odpowiedz
Budujesz napięcie :)
oszukani 25 listopada 2018 18:10 Odpowiedz
Zapowiada się mega dobra podróż :)BTW ta rzeźba z ostatniego zdjęcia :D
tomo14 25 listopada 2018 20:11 Odpowiedz
Bardzo interesująca rzeźba na lotnisku OSL - ciekaw jestem czym autor się inspirował :lol:
peta 25 listopada 2018 20:40 Odpowiedz
Z tego co widzę to kierowca darmowego autobusu z TRF na stację kolejową cały czas ten sam od wielu lat ;)Zapowiada się ciekawa relacja więc czekam na dalszy rozwój.
tomo14 25 listopada 2018 21:49 Odpowiedz
@peta zresztą bardzo sympatyczny
peta 26 listopada 2018 13:00 Odpowiedz
-- 26 Lis 2018 14:00 -- @sp8hmz a wiesz może co to za drużyna leciała razem z Tobą do Zurychu? -- 26 Lis 2018 14:00 -- @sp8hmz a wiesz może co to za drużyna leciała razem z Tobą do Zurychu?
tomo14 26 listopada 2018 13:26 Odpowiedz
Najważniejsze, że udało się zdążyć na najbardziej ryzykowne połączenie.Teraz już będzie z górki.Czekamy na dalszą część relacji już z Kalifornii.
tropikey 28 listopada 2018 07:15 Odpowiedz
Ale szybko poszło! Ledwo zacząłeś, a już jesteś na Tonga (przy okazji - nie chciałbym się wymądrzać, ale słowa "Tonga" - tak mi się przynajmniej wydaje - nie odmienia się przez przypadki ;) ).Pewnie jakiś zarys zajęć na następny dzień już masz, ale na wszelki wypadek podpowiem (niestety, jedynie na podstawie lektur), że w Nuku'alofa można za darmo obejrzeć pokazy tradycyjnych obrzędów (http://tonga.southpacific.org/nukualofa/shows.html). No i na wieloryby chyba już za późno (choć tego pewnie w planach przy tak krótkim pobycie i tak nie miałeś).Miłego dalszego okrążania globu :)Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
smieci 28 listopada 2018 07:51 Odpowiedz
Fajnie :) Co do otyłości to jak wracaliśmy z Samoa to miałem ogromną nadzieję, że obok mnie w samolocie nie usiądzie Samoańczyk.Miłego oglądania :)
chester0 28 listopada 2018 08:33 Odpowiedz
Jak lecieliśmy na Samoa mimo, iż wszystkie miejsca nie były zajęte poinformowano, że samolot jest przeciążony i szukają ochotników - na nas nawet nie spojrzeli nie te gabaryty;) Z tego co widzę Tonga wygląda dość podobnie jak Apia. Udanego zwiedzania :D
tropikey 29 listopada 2018 14:12 Odpowiedz
Historia ze Szczecinem bezcenna :DWysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
pabloz 29 listopada 2018 15:09 Odpowiedz
peta napisał:-- 26 Lis 2018 14:00 -- @sp8hmz a wiesz może co to za drużyna leciała razem z Tobą do Zurychu?Szczypiorniści (lub sztab) Wacker Thun (Swiss Handball League). Wracali z meczu LM z Elverum (25.11.).http://wackerthun.ch/de/1-Mannschaft/CL/Spieldaten
marcino123 29 listopada 2018 18:24 Odpowiedz
gratulacje za opuszczenie budynku lotniska ;)już się bałem, że się nie uda ;)
smieci 1 grudnia 2018 10:18 Odpowiedz
O tych "darmowych" autobusach ;) w Sydney powinno się pisać w TS bo za chwilę deal się spali ;) Przyznaję, że zupełnie nieświadomie ale też jechałem raz za darmo bo nie było jak wydać.
pabloz 1 grudnia 2018 10:24 Odpowiedz
Ja też mam podobny combo-ticket z tego EF, tylko przylot z Wellington. Fajnie, że nie było problemów z kartami.Zastanawia mnie tylko, że nie skorzystałeś z opcji wyboru miejsca do DXB na stronie Emirates, bo widzę że jest to możliwe...
102470 1 grudnia 2018 10:44 Odpowiedz
co to za deal na którym lecisz za 200zł? Można linka prosić?Niezła wyprawa, fajnie się czyta
zzeke 3 grudnia 2018 12:32 Odpowiedz
Gratuluję realizacji marzenia,planu i oczywiście relacji! Też lecieliśmy z Tobą:-)
henryk8 3 grudnia 2018 13:01 Odpowiedz
Gratuluję, świetna relacja bardzo pomocna dla innych lataczy ... :D :D :D
dan19 3 grudnia 2018 13:56 Odpowiedz
Rewelacja. Czytało się świetnie !!
heniek 3 grudnia 2018 22:02 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, miło się z Tobą leciało :D i gratulacje za udaną realizację
pietrucha 5 stycznia 2019 22:34 Odpowiedz
Po szczegółowych opisach aspektów związanych stricte z samymi lotami i lotniskami widać, że jesteś fanatykiem lotnictwa :) Na wyróżnienie zasługuje Twoja umiejętność kombinowania i rozsądnego oszczędzania. Dzięki za relację i jej dokładność - fantastyczna i jednak unikalna przygoda z takim RTW :) Niestety całkiem dla mnie obca. Dla niektórych te sprawy są oczywiste, lecz jestem całkiem w zielony temacie tak hardcorowego latania, pozwolę sobie zadać kilka pytań i będę wdzięczny za odpowiedzi:- czy pierwsze na co spoglądasz w procesie wyszukiwania lotów to połączenia związane z M&M czy innym programem lojalnościowym?- co byś zrobił gdyby jednak jakaś przesiadka się nie udała? czy wszystkie loty mają pewnego rodzaju "ubezpieczenia" na anulację bądź przebookowanie? czy może zapłaciłbyś wysoką cenę za jakikolwiek najbliższy lot, aby pozostałe loty nie przepadły?- w jaki sposób uzyskujesz dostępy do saloników?- czy możesz podać przybliżony koszt takiej wyprawy?P.S. Głos oddany :)
sp8hmz 10 stycznia 2019 14:42 Odpowiedz
Dzięki!
Odpowiadając na Twoje pytania:
- W pierwszej fazie to ani pierwsze ani drugie moje RTW nie było planowane. W tym przypadku zaczęło się od biletu Cebu Pacific MNL-DXB za symboliczne kilkadziesiąt złotych, zupełnie bez żadnych planów. Zdarza mi się kupować takie pojedyncze niedrogie bilety, niektóre z nich przepadają, niektóre są kanwą do większych podróży - przywykłem do tego, że te kilkadziesiąt złotych mogę stracić. Dokupiłem niewiele później powrót DXB-KBP i dalej KBP-WAW (znana taryfa low cost UIA). Można więc w tym miejscu spokojnie powiedzieć, że powrót z Azji do domu miałem gotowy. Jakiś miesiąc po tym kupowałem powrót z USA (w ramach pierwszego RTW) i taniej było kupić bilet w dwie strony niż w jedną. Kupiłem więc taką kombinację, że w drugą stronę dolot do USA był kilka dni przed moim lotem MNL-DXB - to był moment, kiedy zdecydowałem że to będzie RTW. Potem zaczyna się dokupowanie kolejnych odcinków, chociażby error fare AKL-SYD-BKK-DXB za 200 złotych (przez co ostatecznie nie poleciałem Cebu Pacific :D). Dopinałem wszystkie loty około roku, to jest o tyle dobre rozwiązanie że przypomina to kupowanie podróży na raty: raz na jakiś czas wpadały kolejne bilety ;)- Gdyby przesiadka się nie udała, nie miałem żadnej awaryjnej opcji. Zero ubezpieczeń, zero możliwości anulacji/przebookowań. Nie mówię oczywiście o sytuacjach, gdzie lecę dwa-trzy odcinki na jednym bilecie - wtedy co prawda mam przebookowanie na następny lot/kolejne sensowne połączenie, ale przy tak szybkiej podróży i tak nic by mi to nie dało, bo nie zdążyłbym na kolejny lot w ramach kolejnej rezerwacji, pisałem o tym w relacji (np. przesiadka w ZRH). Robienie kilkugodzinnych przesiadek na oddzielnych biletach przy takiej podróży jest mocno ryzykowne, ale lubię adrenalinę ;)
Gdyby coś się nie powiodło, musiałbym jakoś wrócić za gotówkę. Mile mam, ale za mało, żeby spokojnie wrócić na przykład z AKL. A jednak wszystko się udało :)- Z tego co pamiętam, to koszty były zbliżone do 2500 PLN, ale nie jestem w stanie precyzyjnie podać dokładnej kwoty, bo nigdy tego precyzyjnie nie podliczałem. Wyszło drożej niż pierwsze RTW, ale też było bardziej egzotycznie :)
pietrucha 15 stycznia 2019 05:25 Odpowiedz
Dzięki wielkie! :) bardzo rozjaśniłeś sytuację, kwota 2500 zł robi wrażenie, ale teraz już wiem w jaki sposób udaje Ci się ją osiągnąć. Czy mógłbyś odpowiedzieć czy w pewien sposób płacisz za wstęp do saloników? Czy wejście do nich, automatycznie uprawnia Cię do korzystania z bufetu czy są jakieś różne "pakiety"? Nie da się ukryć, że są dużym usprawnieniem, chociażby oszczędzają Twój czas i pieniądze na posiłki. Czekamy na kolejną relację z RTW :)
apadlo 16 lutego 2019 11:25 Odpowiedz
@Pietrucha - zobacz temat o Priority Pass :)